obraz

obraz

piątek, 11 marca 2016

Rozdział 5

- Ale Ahsoka proszę! - Poprosiła po raz setny młodsza Tano.
- Emily, naprawdę nie mam dzisiaj na to nastroju - Odpowiedziała starsza. Miała już naprawdę dość. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do myśli, że to ona jest Wybrana. Do tego Taylor się do niej ewidentnie przystawiał. Gdyby Lux się dowiedział to byłoby w Zakonie jednego wkurzającego padawana mniej. A teraz siostra prosiła ją o pomoc w męczeniu Ambrii. W sumie mieli fajny plan. Jej przyjaciele stwierdzili, że ,,sprawdzą", czy padawankę Windu da się zasadzić. Czyli zawlec ją do ogrodu i podsypać huttyjskim gnojem.
- I podlać soczkiem! - Przerwała jej przemyślenia trzynastolatka.
- Co...? Czy ty mi wlazłaś do głowy?! - Zdenerwowała się togrutanka. Jeśli Emily wyczuła wszystko co myślała...
- A ty nie czułaś? - Zdziwiła się jej padawanka Aayly Secury.
- Za bardzo się zamyśliłam i nie poczułam... - Zaczęła się tłumaczyć Ahsoka.
- Zakochałaś się czy co? Od kilku dni wciąż bujasz w obłokach.
- Po prostu martwię się o Barriss i Ventress. - Ahsoce ulżyło. Emily najwyraźniej nie wyczuła kiedy myślała o tym, że jest Wybraną.
- Aha, jasne, spoko. Też martwię się o Barriss, no ale bez przesady. A o Ventress to chyba nie ma co? Przecież już próbowała cię nie raz zabić.
- A ty dobrze wiesz, że drogą Jedi jest przebaczać. A teraz naprawdę nie mam nastroju. Ale jak już skończycie to nagrajcie jakiś holofilmik, czy coś, chętnie się pośmieję.
- Ale potem mi powiesz co ci jest naprawdę okey? - Postawiła warunek wielbicielka żelków (nie ma ktoś jakiś fajnych synonimów? Bo mi brakuje).
- Mhm. Jasne - Mruknęła szesnastolatka patrząc jak jej siostra odbiega powiadomić resztę paczki o wyniku rozmowy.

***

- Powtarzamy plan? - Spytała Sue gdy szli w stronę pokoju Ambrii.
- A musimy? Przecież znamy go na pamięć. - Powiedziała Emily.
- Powtarzania nigdy za wiele. - Stwierdził Alex.
- No to tak: ja wchodzę i proszę, żeby Maley'a na chwilę ze mną wyszła. Wy podajecie Ambrii środki usypiające i wieziecie ją w taczce korytarzem. Spotykamy się w ogrodzie, szybko wsadzamy ją do dziury i przysypujemy nawozem. Potem włączamy holokamerę, żeby nagrać to dla Ahsoki i podlewamy ją soczkiem. Sprawdzamy czy zakwitnie. Koniec - Opowiedziała plan Offe.
- Super, wiemy, a teraz idź wywab Maley'ę, a ja włażę do wentylacji. - Zakończyła wywody na temat planu Tano i pobiegła do najbliższej kratki wentylacyjnej.
- Czy stwierdzono u niej ADHD? - Zapytał ze śmiechem Moore.
- Sama się dziwię, że nie - Zaśmiała się siostra Barriss i poszła odciągnąć Maleyę od ,,miejsca zbrodni".
- Czego chcesz? - Spytała Fontanna, gdy Offe stanęła w drzwiach pokoju.
- A co cię to obchodzi? Przyszłam do Maley'i.
- Ambria, kto to? - Spytała Blondi z łazienki.
- Smarkula chce z Tobą porozmawiać.
- Już idę! - Krzyknęła Maley'a i poszła z Sue na korytarz.
Gdy siostra Barriss starała się przeciągać rozmowę jak najdłużej, Emily wpuściła gaz usypiający. Jej ręce się strasznie trzęsły z podekscytowania i jednocześnie ze strachu. Gdyby ktoś ich przyłapał mieli by przechlapane. Zapewne mistrz Windu kazałby czyścić sobie stopy i to przez cały rok. Od tej myśli młoda Tano się wzdrygnęła. Wreszcie po kilku minutach Ambria zaczęła chrapać. Dała znak komunikatorem Offee, aby wraz z Maley'ą poszły na stołówkę. Gdy się oddaliły zawołała Alex'a. Po kilkunastu sekundach zjawił się z taczką.
- To wsadzamy Żmiję? - Uśmiechnął się łobuzersko chłopak.
- Tak! Łajno Hutta jest? - Zapytała Emily.
- Jest na miejscu.
- To ruszamy! - Chciała krzyknąć pół Togrutanka, ale w ostatniej chwili się powstrzymała.
Pchali taczkę z Ambrią przez korytarz, z nadzieją, że nikogo nie spotkają. Po szczęśliwym dotarciu do celu spotkali czekającą na nich Sue.
- Wreszcie jesteście.
- Trochę trudno wozić po całej świątyni Ambrię. - Odparła najmłodsza Jedi.
- Dobra, dobra. A teraz wrzucamy do dziury, ruchy! - Powiedziała uśmiechnięta Offee.
Jak na dziewczynę, Tęcza była wyjątkowo ciężka. Po dobrych kilku sekundach znalazła się w dziurze a grupa zaczęła sypać na nią łajno Hutt'a. Gdy skończyli kucnęli by odpocząć. Emily wyciągnęła holokamere.
- Dobra teraz szybko podlewamy soczkiem i czekamy czy zakwitnie. - Mówiła przyjaciołom siostra Ahsoki. Sue i Alex szybko wzięli wcześniej przygotowaną konewkę i czekali na znak Tano.
- Zaczynamy! - Włączyła kamerę dziewczyna.
Po tych słowach zaczęli lać soczek na Ambrie. Chwilę później Żmija się obudziła i zaczęła krzyczeć w niebo głosy. Nie mogła rozpoznać osób, które jej to robiły, ponieważ były zakapturzone. Nagle postać, która nagrywała dała znak pozostałym i założyli jej na głowę kapelusz ,,Kwiatek''.
- Zakwitła! - Krzyknęła najmniejsza postać, niestety Świnka nie mogła rozpoznać głosu.
- Zabiję Was! Mam władzę! - Wrzeszczała Fontanna jednak szare sylwetki ją ignorowały. Po chwili wpuścili gaz usypiający i zostawili Ambrię ,,Kwiatka''.
- Świetna robota! - Przybiła piątkę przyjaciołom Sue.
- Chyba dostaniemy za to HoloOscara! - Odparła Emily.
- Chyba?! Na pewno! - Prychnął Alex.

***

-Godzinę później-

Ahsoka śmiała się jak nigdy. Tak ją rozbawił ten cały numer Ambrii. A jej mina, boska. Dobrze, że jej siostra nagrała filmik. Poprawiła sobie humor, który ostatnio nie jest za wesoły. Nagle do pokoju wszedł Taylor.
- Hey - Przywitał się swoim uśmieszkiem.
- Hej - Mruknęła Tano.
- Z czego się tak śmiejesz dziecinko? - Zapytał chłopak.
- Zobacz - Zachichotała pod nosem na myśl o Żmii ,,Kwiatku''. Dziewczyna podała mu Galaktytablet, a on zaczął oglądać filmik z kpiącą miną.
- I to ma być śmieszne? Bezmózgi. - Prychnął.
- Lalusiowi się nie podoba? Oj… Jak mi przykro.
- Zamknij się. - Warknął nastolatek.
- Dobra, dobra. Tylko mnie nie zabij Ken. - Uśmiechnęła się do niego Tano.
- Nie jesteś tego warta dzieciaczku.
- Tak? A, no tak. Przecież plastikowa lalka nie może mnie zabić… - Zaśmiała się Togrutanka.
- Tego już za wiele. Pożałujesz. 
- Co mi zrobisz? - Wyszczerzyła zęby nastolatka.
- Na pewno krzywdę. 
- Nie sądzę. - Burknęła Ahsoka.
- Zobaczymy.
- Wiadomo, że nic mi nie zrobisz, jesteś za słaby.
- Słabo, to twój mózg pracuje.
- Ja przynajmniej go mam.
- To znaczy, że papka się liczy?
- Twoja pierwsza, dobra cięta riposta, brawo. - Klasnęła dziewczyna.
- Stać mnie na wiele więcej, dzieciaku. - Spojrzał na nią zabójczym wzrokiem.
- Tak, tak. Teraz usiądź, bo jeszcze się zmęczysz.
- Mam Cię dość.
- Ja ciebie też.
- Ja Ciebie bardziej. - Wyszczerzył zęby chłopak.
- Ehh… - Przewróciła oczyma Ahsoka.
- Co? Poddajesz się?
- Nigdy. - Odparła.
- Radzę Ci się poddać. I tak nie wygrasz. - Spojrzał na nią z fałszywą troską.
- A zakład, że Cię pokonam? - Uśmiechnęła się nastolatka.
- Dobra. - Prychnął chłopak.
- Przygotuj się na lanie. - Powiedziała Tano i ruszyła na niego.
- Możesz się jeszcze wycofać. - Oznajmił zatrzymując jej ręce.
- W Twoich snach - Odpowiedziała próbując wyrwać się z uścisku. Ich spojrzenia spotkały się. Togrutanka omało co nie wybuchła śmiechem. Było takie czułe. Widziała w nich wszystko.
- I ty mnie pokonasz? - Zaśmiał się chłopak i pocałował ją. Nastolatka wytrzymała chwilę, bawiąc się jego uczuciami. Po chwili dziewczyna odezwała się.
- To moja tajna broń. - Odrzekła wyrywając się z jego uścisku i powalając go na ziemie. - Nawet nieźle całujesz, lalusiu. Aczkolwiek raczej nikogo w ten sposób nie poderwiesz. - Szepnęła mu do ucha z kpiącym uśmieszkiem i uwolniła go. Po chwili Ken się podniósł. Był wściekły. Ta dziewczyna go pokonała i najzwyczajniej się nim bawiła. Tego było za wiele. Wyciągnął rękę do przodu i podniósł Tano Mocą, podduszając ją.
- Pożałujesz. - Wymruczał zaciskając pięść. Nagle Ahsoka przestała się szarpać. Jenx natychmiast opuścił rękę. - Co ja zrobiłem? - Wyszeptał patrząc na swoje dłonie i dziewczynę.

_________________________________________________

Hejcio! Oto kolejny rozdział. Przepraszam, że jest takie przeskoczenie od miłości do nienawiści, ale Barriss pisała ten fragment, a ja go zmieniłam, żeby nie zrobić zakochanej pary z Tay'a i Ahsoki. Właśnie mam takie bardzo smutne info. Jak można zauważyć, Barriss zrezygnowała z pisania bloga. :( Niech jej ktoś przemówi do rozumu, albo ten blog zamieni się w głupie kawały robione Ambrii, żelki i Luksokę. I jeszcze takie małe drugie info. Jak widać w tym tam, jak to nazwać... no jako autorka jest też oznaczona Madzia, bo piszemy razem one-shot Wielkanocny. I jeszcze ostatnie info, to, że teraz nie wiem z jaką częstotliwością będą dodawane rozdziały, gdyż, ponieważ wiecie jak jest z moją weną, a teraz mam na głowie dwa blogi.
Proszę niech ktoś przekona Barriss, żeby zmieniła zdanie!
Komentujcie po więcej soczku i żelków.
Dedyk dla:
Eiry (musimy jeszcze zabić Angel :D)

NMBZW!!!

niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 4

- Że co? Ale... ja jestem zwykłą Jedi! Ja mam rodzinę! I na pewno nie jestem Wybrańcem! To Anakin nim jest! - Krzyknęła Ahsoka i wybiegła z sali rady.
- Pójdę i z nią porozmawiam - Stwierdził Skywalker i pobiegł za nią.
Tano nie mogła uwierzyć. Ona jest wybrana.
- To nie możliwe, przecież moje przeznaczenie było inne. - Pokręciła głową Togrutanka nadal biegnąc. To wszystko było takie pogmatwane. Całe życie myślała, że jej mistrz jest Wybrańcem. Ona jest zwykła, niczym się nie różni. W końcu zatrzymała się przy jakiejś ławce. Po chwili dobiegł do niej Anakin.
- Czemu rada zawsze musi coś dziwnego wymyślić? I to tak niemożliwego? Czy moje życie nie jest już wystarczająco powalone? - Zaczęła Tano widząc go.
- Rada niczego nie wymyśliła. Wiesz, że to prawda - Odpowiedział Skywalker siadając koło niej.
- Ale to nie możliwe. To ty jesteś Wybrańcem. A ja tylko nic nie znaczącą padawanką. - Upierała się dziewczyna.
- Nie jesteś nic nie znacząca, nawet bez bycia Wybrańcem. A nim jesteś. I ty dobrze o tym wiesz, tylko nie chcesz w to uwierzyć.
- Ale to jest niemożliwe. Przecież mam normalną rodzinę, a przepowiednia mówi o poczętym z Mocy. A ty własnie jesteś. I...
- A myślisz, że Moc nie chciała cię chronić? To, że miałaś normalną rodzinę, nie wyklucza tego, że jesteś Wybrańcem. Moc przez cały ten czas chroni Cię, aby nikt Ci nie przeszkodził. Rada od kiedy wróciłaś zaczęła czuć wielkie zakłócenia. Nie wiedzieliśmy co to oznaczało, ale Yoda znalazł holocron z pełną przepowiednią. Podejrzenia okazały się prawdą.
- Ale…Och, to jest takie pokręcone - Zakryła twarz nastolatka.
- Wiem Smarku.
- Co teraz będzie? Będziecie mnie jakoś specjalnie traktować? A ty będziesz moją niańką? - Uśmiechnęła się krzywo Ahsoka.
- Ej, nie będę nadopiekuńczy, a o tym, że jesteś Wybrańcem nikt nie może wiedzieć, nawet Twoja siostra. - Oznajmił Anakin
- Tak, tak. Ty w ogóle nie jesteś nadopiekuńczy. - Przewróciła oczyma Tano.
- No ej. - Skywalker zrobił nadąsaną minę.
- Zachowujesz się jak dziecko, Rycerzyku. - Zaśmiała się dziewczyna.
- Dzięki.
- Nadal nie mogę uwierzyć. Chciałabym obudzić się z tego snu.
- Uszczypnąć Cię?
- Nie, dzięki. Chce pobyć sama. Do zobaczenia. - Powiedziała zmęczonym głosem Togrutanka.

***

- Dobrze, że nie ma Ambrii. - Mruknęła pod nosem Ahsoka wchodząc do swojego pokoju.
- Hej - Odrzekł jakiś chłopak z rogu kwatery.
- Kim jesteś?! - Krzyknęła przestraszona nastolatka.
- Tay. Taylor Jenx. Mieszkam tu od godziny. - Uśmiechnął się szarmancko Ken (Tak, synonim Tay'a od Kena z Barbie, jej!) 
- CO?! - Wrzasnęła Tano
- Też miło Cię widzieć. - Zaśmiał się Tay.
- Nie rozumiem. Ambria tu mieszkała, z tego co pamiętam. 
- No właśnie, MIESZKAŁA. Teraz ja tu mieszkam. - Poprawił dziewczynę
- Okey… 
- A Ty pewnie jesteś Ahsoką, tą dziewczynką, która tyle zamieszania robi.
- Tak to ja, miło było Cię poznać, lalusiu. - Tano puściła mu oczko i wyszła z pokoju.
Gdy spacerowała po korytarzu rozmyślała o tym, że jest wybrana i o Barriss. Brakowało jej Offee, mimo że ją zdradziła, tęskniła za nią. Przeżyła z nią tyle radosnych chwil. Miała dość, jakiś Ken teraz z nią mieszka, jest Wybrańcem, brakuje jej Barriss i nie może z nikim szczerze porozmawiać, bo się od razu wygada. Nagle jej świat stał się Chaosem, a Rada myślała, że będę się cieszyć jak sarlacc gdy coś już strawi.  Coś ją tknęło i spojrzała na zegarek.
- O nie! Będę miała przechlapane. Trening już się skończył, a ja jak niby mam powiedzieć Anakinowi, że nie było mnie bo sobie chodziłam. Czuję już zapach wosku do podłóg. - Pomyślała i zaczęła biec do sali treningowej. Po dotarciu do celu Togrutanka zobaczyła swojego mistrza.
- Witaj Rycerzyku. 
- Czemu Cię nie było? - Spytał Skywalker.
- Przepraszam mistrzu, lecz musiałam ochłonąć.
- Rozumiem. Odpuszczam Ci dzisiaj, ale jutro jak Cię nie będzie to nawet Moc Cię nie ochroni przed czyszczeniem podłóg.
- Dziękuję, mistrzu! - Odparła Tano i zaczęła biec do swojego pokoju.

***

- Mistrzu, Ventress nie zdołała zabić Ahsoki Tano. - Ukłoniła się osoba w kapturze
- Zabij ją jak najszybciej. Ona za wiele wie, a przeczucie mi mówi, że niedługo złoży jej wizytę pewien Jedi. - Oznajmił kanclerz.
- Dobrze, mistrzu, lecz co zrobimy z padawanką Skywalkera? 
- Zabić ją musimy. Wiem, że padawanki dwie, Emily Tano i Sue Offee misje mają niedługo. Emily Tano jest jej siostrą. Poprosisz Jedi o dołączenie do misji wraz z dwoma innymi osobami. Zabijesz ich mistrzynie, porwiesz je, a potrzebna osoba sama się zjawi i wpadnie w naszą pułapkę. - Opowiadał swój plan ze złowieszczym uśmiechem swojemu uczniowi.
- Gdzie ta misja odbyć się ma, mistrzu?
- W siedzibie naszej, na Raxusie. - Odparł Sidious - Mam jeszcze jedną sprawę do Ciebie.
- Jaką mistrzu?
- Ostatnio zakłócenia odczuwam niewielkie, lecz myślę, że związane z Wybrańcem. Zbadaj to - Rozkazał Lord. - A teraz odejdź. 
- Twój rozkaz jest dla mnie wszystkim, mój mistrzu. (aleś ty gadanie Yody zrobiła Barriss)
Po wyjściu z pokoju Palpatina zaczęła myśleć o Jedi. Byli słabi i głupi. Ich reguły o uczuciach i ,,dobroci'' były śmieszne. Sithowie byli potężni. Z łatwością zabijała mistrzów Jedi. Nie mogła czasem wytrzymać wśród tych ,,aniołków''. Udawali, że są po dobrej stronie, lecz nie było takiej. Wszystkim zależy na władzy, lecz władza należała się jej. Nagle dostrzegła znajomą postać.
- Niedługo będzie twój koniec, Ahsoko. - Uśmiechnęła się złowieszczo.


***

- Dwa dni później -


- To co robimy? - Marudziła Emily.
- Nie wiem. - Odpowiedział jej Alex.
- Ale ja się nudzę! - Narzekała młodsza Tano.
- Nie bądź dzieckiem Emi. - Powiedziała Sue.
- Ja nie jestem dzieckiem!
- Jesteś.
- Nie jestem!
- Jesteś!
- Nie jestem!
- Jesteś!
- Cicho! - Wrzasnęła Ahsoka.
- Ale ona nazywa mnie dzieckiem! - Uskarżała się Emily.
- To nie znaczy, że musicie się wydzierać na cały głos. - Odparła starsza Tano zamyślona.
- Co z Tobą? - Zaczęła się przyglądać padawance Anakina młodsza Togrutanka.
- Nic! Dajcie mi wszyscy święty spokój. - Machnęła ręką Ahsoka.
- Dobra ja już lepiej pójdę, chodź Sue! - Zawołał przyjaciółkę i wyszli z pokoju.
- Ja też już pójdę. - Odrzekła najmłodsza Jedi.
- Poczekaj! - Krzyknęła starsza Tano gdy jej siostra wychodziła.
- Co?
- Nic, już nic.
Ahsoka czuła się samotna. Nie mogła szczerze porozmawiać z przyjaciółmi. Oddalała się od nich. Spędzali coraz mnie czasu razem. Miała dość Taylora i Ambrii. Jej mistrz ciągle się pyta czy wszystko w porządku. Nagle do pokoju wszedł Ken.
- Hej, dziewczynko. - Uśmiechnął się flirciarsko chłopak.
- Nie mam ochoty z Tobą gadać. - Odparła dziewczyna i przewróciła się na drugi bok.
- Ja również. - Wyszczerzył zęby. Jednak nie była to prawda. Chciał spędzać z nią jak najwięcej czasu. Żałował, że jest dla niej taki wredny, lecz musiał, aby nikt się nie dowiedział o jego uczuciach.


_______________________________________________
Hej kochani! Dzisiaj piszę bez Emily, bo jej nie ma, a Eira chce rozdział dziś.
Pojawia się Taylor. Postanowiłyśmy dodać wątek jego uczucia do Ahsoki. (Nie zabijajcie mnie.)
Przepraszamy, że taki krótki, ale dostawy weny ukradła nam Magda.
Więc to na tyle. Komentujcie po więcej soczku i żelków.

Dedyk dla:
Nicol Rain


NMBZW!!

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 3

- Przedtem ten pokój był mój! - Użalała się Ambria przed wejściem do sali treningowej.
- Przykro mi, lecz nie było więcej. A pamiętaj, że nie możemy Ahsoki wyrzucić na ulicę. - Próbował uspokoić swoją krewną Windu
- Ja bym to chętnie zrobiła. - Oznajmiła Żmija.
- Pomyśl trochę o innych. - Doradził jej mężczyzna.
- Wujku! Proszę, mogłabym się zamienić z kimś? Maley'a mieszka z Taylorem. Może Tay mógłby wprowadzić się do Ahsoki? - Zaproponowała Tęcza.
- Spróbuję to załatwić, a teraz musimy iść na trening. - Obiecał Mace wychodząc do sali treningowej.
Fontanna zastanawiała się chwilę czy pójść na zajęcia. Jej wuj mógł załatwić dla niej wszystko. Myślała, że na to zasługuję. W końcu była najlepsza.
- Nie mam co robić, więc pójdę - Pomyślała i weszła do sali. Zobaczyła tam mistrza Obi-Wana i Yodę. W ciągu pięciu lat stała się mistrzem w trzech technikach walki, czyli w Vaapadzie, Ataru i Soresu. Oczywiście nie była aż tak dobra jak Kenobi, Windu i skrzat, ale potrafiła im nieźle dokopać. Jednak Vaapad dawał jej potęgę. Dzięki niemu innych padawanów pokonywała z łatwością.
- Ambrio, oto Alex Moore. Dziś będziesz miała z nim szkolenie. Walczy techniką Djem So. Jest uczniem Plo Koona. - Powiedział Obi-Wan.
- Łatwizna - Mruknęła zadowolona Świnka pod nosem.
Przeciwnicy stanęli naprzeciwko siebie. Oboje byli spokojni i pewni siebie.
- Niech Moc Będzie z Tobą - Odezwał się Moore.
Tęcza była oburzona. Nie dość, że jej się nie bał, to życzył jej ,,powodzenia''. Czuła wzbierający się gniew. Dzięki niemu wygrywała, lecz musiała nad nim panować. Obserwowała chłopaka i myślała jakie mogą być jego słabe punkty. Musi być sprytniejsza, częściej atakować. Zamknęła oczy i się skupiła. Teraz była gotowa załatwić każdego. Przyjęła pozycję gotowości do ataku i obrony. Chłopak lekko skinął głową. Dawał jej pierwszeństwo do ataku. Tego było za wiele. Zaatakowała go z siłą jakiej się nie spodziewał. Niestety obronił się i sam przeszedł do ataku.
- Genialnie. - Pomyślała Żmija. - Nareszcie jakieś wyzwanie.
- Masz trochę za dużą pewność siebie. - Uśmiechnął się do niej Alex wciąż atakując. - To może doprowadzić do porażki.
- Nie praw mi tu lekcji, chłopaczku. - Syknęła do niego Tęcza i zaczęła sama atakować. Ten głupek cały czas się bronił. I wciąż się tak idiotycznie uśmiechał. Nie mógł wygrać, ona jest od tego. Gdy była adeptem chciała być najlepsza, lecz wszyscy się z niej śmiali. Teraz ona poniża innych, w tym teraz go. Postanowiła zmienić taktykę. Zwykle atakowała, aż się przeciwnik zmęczy, ale wiedziała, że on nie da się tak łatwo. Skupiła się na mocy, czuła jej przypływ. Odrzuciła jego miecz w kąt. Alex wyraźnie był zaskoczony. Świnka uśmiechnęła się tryumfalnie i uniosła miecz by go powalić. Nagle chłopak zrobił rzecz, której się nie spodziewała... uśmiechnął się. Ten głupek uśmiechał się nawet pokonany.
- Jeśli koniecznie chcesz tak się bawić... - Powiedział do niej i... wyrwał jej miecz Mocą. Zgrabnie go złapał i przyciągnął swój. Nawet nie zauważyła jak pchnął ją Mocą i przyłożył obydwa miecze jej do szyi.
- Chyba wygrałem. - Uśmiechnął się ponownie, wyłączył miecze i wyciągnął do niej rękę, by pomóc jej wstać.
- Pierwszy i ostatni raz głupku. - Mruknęła Żmija i odepchnęła jego rękę.
- Mogłabyś zachowywać się milej. - Powiedział do niej chłopak i odwrócił się do niej plecami.
- Niedoczekanie twoje. - Syknęła Ambria przyciągając miecze którymi walczyli. Od razu je włączyła i rzuciła się na chłopaka. Właśnie miała zamiar zrobić mu sporą krzywdę (no halo. Od mieczy treningowych zostawały oparzenia), ale do sali wpadły Ahsoka, Emily i  Sue, w biegu przyciągając treningowe miecze świetlne i zablokowały jej ciosy.
- Nieładnie tak atakować bezbronnych. - Powiedziała do Fontanny młodsza Tano.
- I kodeks tego zakazuje. - Dodała Offee.
- Jakoś wy dałyście radę atakować z biegu, więc on też by dał radę. A kodeks to akurat nie zakazuje czasem rzucania się całą grupą na jedną osobę? - Odpowiedziała im Loo, wciąż atakując.
- My to my, i tak nie powinnaś tak robić. A my tylko się bronimy, a tego kodeks na pewno nie zabrania. O atak możesz się kłócić, ale nie o obronę. - Odrzekła jej Ahsoka blokując kolejny cios.
- Po co tu się w ogóle przypałętałyście?! - Spytała wkurzona racjonalnymi odpowiedziami Świnka.
- Uciekałyśmy przed mistrzem Skywalkerem, który przyszedł do Ahsoki i przypadkiem wpadłyśmy tutaj. - Wyjaśniła Emily.
- A tak po za tym to masz jutro od rana misję i powinnaś się szykować. - Dodała Sue.
- Nie martwcie się o mnie. Poradzę sobie z misją. - Burknęła Ambria wychodząc z sali treningowej.
- Jak ty to robisz? Nikomu się jeszcze nie udało pokonać tej Żmii. - Zapytała Moora młodsza Tano.
- Tajemnica. - Odparł Alex
- No ej. Nie bądź taki. - Udawała obrażoną starsza Togrutanka.
- Będę - Odgryzł się nowo poznany chłopak.
- To sobie bądź. Może chciałbyś pójść z nami na obiad? - Zaproponowała Offee.
- Jasne. - Zgodził się Moore.
- To chodźmy, bo jestem głodna. - Oznajmiła Emily ciągnąc Ahsoke za rękę.
 Podczas drogi do stołówki odbył się wywiad. Alex polubił te dziewczyny mimo, że były trochę uciążliwe. Każda z nich była inna. Ahsoka była bardzo przyjazna i wesoła. Jej siostra dawała znać na parsek, że jest w pobliżu poprzez swoją energiczność i szaleństwo. Sue była dość spokojna, lecz jej pomysły czasem wykraczały poza granice normalności. 
- Halo? Jesteś tam? - Przerwała jego myśli Emily.
- Uciekłem, abyście nie zadawały mi pytań. - Uśmiechnął się łobuzersko.
- Ej! - Krzyknęły wszystkie dziewczyny jednocześnie.
Chwilę później stali przed stołówką.
- Wchodzimy do soczkowego raju? - Spytała Sue.
- Eee... Co to jest ten ,,soczkowy raj'', jeśli można wiedzieć. - Zapytał  Moore zakładając ręce na piersi.
- Coś super, mówię Ci. - Odparła starsza togrutanka.
Cała czwórka podbiegła do baru z tacami. Każdy z nich zastanawiał się co wziąć.
W końcu wszyscy mieli coś na talerzu. Offee zabrała z jednej z półek pesto, a do tego jogurt z owocami. Ahsoka nabyła minipizze ,,Jedi Salami''. Alex zaopatrzył się w ryż z warzywami, a Emily wzięła naleśniki z Joganami i trochę żelków. (no co? Jak Barriss mi nie chce dać to muszę jakieś załatwić :D) 
- A teraz bohater obiadu. - Powiedziała Offee zaprowadzając wszystkich do pewnego okienka.
- Co to? - Spytał się Moore.
- Najlepsze, co Cię w życiu spotkało. - Odpowiedziała mu młodsza Tano.
- Okey.. - Odparł zdezorientowany Alex. Obserwował jak każda z dziewczyn brała po dwa soki.
Ahsoka wepchnęła mu na tacę jedną szklankę tego napoju. Gdy usiedli przy stole wszyscy zaczęli pałaszować. Po chwili pomiędzy Ahsoką, a Emily wybuchła kłótnia.
- To moje żelki! - Krzyknęła młodsza Tano.
- Oj weź się podziel. - Powiedziała starsza.
- Sama sobie po nie pójdź. Jeszcze są. - Odpowiedziała jej Emily osłaniając żelki.
- Jesteś wredna.
- Wiem.
- Jak ja cię znoszę przez te wszystkie lata? - Zapytała togrutanka.
- Jakoś musisz. - Stwierdziła trzynastolatka i zjadła resztę żelków z talerza.
- Ehh. Naprawdę nie wiem jak ja cię znoszę. - Westchnęła padawanka Anakina i poszła po więcej.
- Wy tak zawsze? - Spytał Moore.
- Zawsze to mocno powiedziane, bo wczoraj się spotkałyśmy po raz pierwszy od prawie trzech lat, ale mniej więcej tak. - Wyjaśniła Offee.
- Okey. Coś czuję, że się zaprzyjaźnimy. - Stwierdził chłopak.
- No jasne! Lepiej trzymaj się z nami niż z taką Ambrią. - Powiedziała radośnie Emily.
- Tylko od razu się uwrażliw na to, że Ambria uwielbia załatwiać nam kary u mistrza Windu. - Ostrzegła miliaranka.
- I tak się będzie chciała zemścić na mnie za to, że ją pokonałem. Nie mam nic do stracenia. - Uśmiechnął się Alex.
- A na nas za ten sok. - Dodała padawanka Aayly Secury.
- Przecież to ja jej go zaproponowałam. - Wtrąciła cię Ahsoka, która zdążyła wrócić z żelkami.
- A ja się do tego wtrąciłam. Po za tym ona mnie nienawidzi chyba jeszcze bardziej od was. Zapewne dlatego, że jestem młodsza. To nie fair.
- Ej nie jestem wiele starsza. - Wtrąciła się Offe.
- O co wam w ogóle chodzi? - Zapytał zdezorientowany emo (cześć, to ja. Synonimów mi brakuje).
- Nie było cię dzisiaj na śniadaniu? - Zaśmiała się Sue.
- Byłem, ale na samym początku i szybko poszedłem, bo miałem trening. -
- Bo Ahsoka przyszła z Ambrią i zaproponowała jej sok... - Zaczęła tłumaczyć Offe.
- A Ambrii soczek nie smakował i wypluła go na mistrza Windu. - Zakończyła Emily.
- A ty musiałaś się wciąć z idiotycznymi tekstami. - Dorzuciła jeszcze Ahsoka.
- No co? Mówiłam tylko prawdę. Mogła nie marnować tego soku i naprawdę nie mam wiele przeciw oblewaniu mistrza Windu. No i ona faktycznie załatwiła mi mycie podłóg w całej Świątyni. - Broniła się młodsza Tano.
- A co przeskrobałaś? - Zainteresował się Moore.
- Stwierdziła, że to ja zmieniłam pościel mistrzowi Windu na różową.
- Poważnie?! A zrobiłaś to? - Zdziwiła się starsza Tano.
- To akurat ja zrobiłem. - Odpowiedział za Emily, Alex.
- Serio?! - Zapytały trzy dziewczyny naraz.
- No co? A w ogóle to jak ona znalazła dowody na ciebie? - Zapytał chłopak.
- Kazała Taylorowi powiedzieć, że mnie widział. - Oznajmiła pół-togruanka.
- Gdzie niby? W wentylacji?
- Możliwe. Nie wnikałam. Ale się na nich odegrałam. Podkradłam Ambrii farby i pomalowałam mistrzowi Windu szafę, a potem zostawiłam je u Taylora. Ale była akcja. - Zaśmiała się Emily.
- To ty? Widziałem jak mistrz Windu wrzeszczał na nich. - Powiedział śmiejąc się.
- Ej. Ja ci pomagałam. Wiesz jak ciężko było powstrzymywać Ambrię od wejścia do pokoju? - Przypomniała siostra Barris.
- Mówiłaś mi. - Odparła młodsza Tano.
- A pamiętacie jak podłożyłam poduszkę pierdzącą Żmii? - Spytała szeptem Sue.
- To było mega. - Dodała najmłodsza Jedi.
- Byłem wtedy w stołówce. Pamiętam minę Ambrii. Była gotowa zabić tego kto to zrobił. - Uśmiechnął się Alex.
- Nadal jest.
- Później mnie oskarżała! Gdyby nie Ki-Adi-Mundi już by mnie tu nie było. - Uskarżała się Emily
- To nie fair. Oddałabym wszystko, nawet soczek by zobaczyć miny Świnki. - Użalała się Ahsoka.
- Nie miej focha. - Powiedziała młodsza togrutanka.
- Dobra, a teraz spróbuj tego - Offee podsunęła Alexowi napój pod nos
- Nie umrę? - Zapytał Emo ze swoim uśmieszkiem.
- Zobacz. 
Po tych słowach wziął łyk soku. Przełknął napój i siedział w milczeniu przez chwilę.
- To... jest pyszne! - Krzyknął ze zdziwieniem i wypił duszkiem całą szklankę.
- Mówiłyśmy Ci. - Wstała padawanka Anakina i klepnęła go w ramię.


***

Anakin, jego padawanka, Maley'a oraz kilka klonów stało już w hangarze.Tano i Loo zastanawiały się gdzie jest Ambria. Spóźniała się już pół godziny. Skywalker rozmyślał o Padme. Nie widział jej już tydzień. Tak bardzo za nią tęsknił, ale nie mógł wzbudzać podejrzeń. Mimo zakazu uczuć, los sprawił, że jest zakochany. Często jak widzi swoją ukochaną, przypomina mu się dzieciństwo. Gdy ona weszła do ,,sklepu'' złomu, gdzie pracował, całe pomieszczenie się olśniło. Była jak anioł i nadal jest. Chce spędzić z nią resztę życia, lecz nie tak jak teraz. Nie chciał się ukrywać i jej nie widywać, ale nie może opuścić Zakonu. Kto będzie lepiej od niego uczył Smarka? Nikt, on jest jej bratem, a ona jego siostrą. Odczytywał z oczu Ahsoki wszystko. Ból, radość, smutek, przerażenie, zdziwienie. Ale co mógł oznaczać ten sen? Nikt nie miał pojęcia.
- Oby nic niedobrego dla Smarkusia. - Pomyślał mężczyzna.
Co się z nim dzieję? Stał się miękki i nazywa Ahsokę ,,Smarkusiem''. Czyżby mu odbijało? Zapewne tak. Gdy nie było Smarka w Zakonie, on świrował. Ciągle był zdenerwowany i obwiniał Radę za jej odejście. Ale teraz wie, że to jego wina była. On pozwolił jej odejść.
- Hej wszystkim! Trochę się spóźniłam, ale to nic. Ruszajmy! - Zachwiała się na nogach Ambria, lecz szybko się ogarnęła. Wszyscy wybuchli śmiechem. Oni śmieją się z niej? Zaraz im pokaże, załatwi ich wszystkich za jednym zamachem. Włączyła miecze i ruszyła w ich stronę. Cała trójka zrozumiała co miała zamiar zrobić więc szybko przestali się śmiać i zaczęli ją uspakajać. Na szczęście po dziecięciu minutach nie miała ochoty ich zabić, więc szybko wszyscy wsiedli na swoje śmigacze i polecieli w kierunku dolnych poziomów. Gdy dotarli na miejsce ustawili swoje pojazdy koło siebie i ruszyli w kierunku współrzędnych podanych przez wywiad. Każdy z nich bacznie obserwował otoczenie. Gdy dotarli na miejsce zobaczyli przed sobą wejście do magazynu.
- To może być pułapka - Oznajmiła Ahsoka.
- Rzeczywiście. Ja, Ambria i Maley'a wejdźmy do środka, a Ty Smarku zostań tu na straży gdyby coś się stało. - Wydał polecenie Anakin.
- Ja też chce tam pójść - Narzekała Tano.
- Cicho bądź - Warknęła Żmija.
- Spokój! - Krzyknął Skywalker.
- Lepiej chodźmy, zanim się tu pozabijają. - Powiedziała Blondi naciskając klamkę.
Chwilę później zniknęli w środku. Togrutanka myślała czemu Asajj to robi. Przecież się nawróciła. Nagle usłyszała krzyk.
- Jaki rozkaz, pani? - Zapytał Chest, czyli jeden z klonów.
- Wchodzimy. Za mną! - Rozkazała Ahsoka i weszła do środka. Zobaczyła droidy ciągnące nieprzytomnych Jedi, a koło nich Ventress wydającą rozkazy. Jedynie Maley'a coś mamrotała, lecz nie było z nią najlepiej.
- Ahsoka Tano. - Syknęła Asajj i zaczęła dusić Mocą klony.
- Ventress, czemu to robisz? Przecież nawróciłaś się na Jasną Stronę. Separatyści Cię zdradzili, nie pamiętasz?
- Nie zdradzili mnie. To była próba, teraz jestem potężniejsza, Ciemna Strona daję potęgę. - Mówiła z wielkim zapałem wiedźma - A teraz jest czas Twojej śmierci.
- Nie będę z Tobą walczyć. - Powiedziała Togrutanka.
- Tym łatwiej będzie Cię uśmiercić - Uśmiechnęła się złowieszczo Dathomirianka i zaczęła atakować. Ahsoka broniła każdy cios. Wiedźma zaczęła się denerwować. Jej przeciwniczka była dość silna by odeprzeć wszystkie ataki.
- Walcz! - Wrzasnęła Asajj
- Nie będę walczyć przeciwko Tobie. Jesteś moją przyjaciółką. (Ta przyjaciółka, która chce Cię zabić. Chcę taką.) (a koleżanka która chce cię zabić nie wystarczy?) - Oznajmiła Tano
Wiedźma nie wiedziała co powiedzieć, czuła, że sithanka traci nad nią kontrole. Dzięki przyjaźni wszystko staję się możliwe. Teraz nie będzie już pod władzą tej żmii. W pokoju ktoś jęknął.
- Nie,nie! Nie dam się znowu - Pomyślała, lecz jej oczy znowu stały się białe. - Więc giń!
Po tych słowach Ventress rzuciła się na Ahsokę z niewyobrażalną siłą. Powaliła ją i odepchnęła jej miecz i shoto w kąt.
- Znowu będzie trzeba szukać. - Mruknęła pod nosem togrutanka.
- To twój koniec. - Uśmiechnęła się Dathomirianka.
- Jak chcesz. - Odparła zrezygnowana padawanka Anakina.
Asajj wzięła zamach i...(Hahahah specjalnie przedłużam.) jej miecze zatrzymały się dwa centymetry od szyi Ahsoki. Nagle niewiadoma siła rzuciła ją na ścianę.
- Co... się stało - Powiedziała do siebie Tano wstając. Mimo oszołomienia togrutanka podbiegła do swoich przyjaciół.
- Nic Wam nie jest? - Zapytała się zmartwiona nastolatka.
- Chyba nie. - Odparł Anakin.
- A co Ci do tego - Burknęła Ambria.
- Nie mówię do Ciebie, Żmijo.
- Jak śmiesz mnie tak nazywać? - Zdenerwowała się Świnka
- Skończcie, bo mi głowa pęknie od waszych kłótni - Narzekała Maley'a.
- Dobra, wezwę posiłki. - Spojrzała na miejsce gdzie leżała wiedźma. - Nie ma jej!
- Kogo? - Spytał Anakin.
- Ventress! Kiedy jej miecze miały mi zrobić sporą krzywdę, jakaś siła odepchnęła ją na ścianę - Tłumaczyła swemu mistrzowi Ahsoka.
- Ciekawe... - Odrzekł starszy Jedi.
- Wzywaj te jednostki, bo z Tobą dłużej nie wytrzymam. - Odgryzła się Fontanna.
- Okey. - Odparła i chwilę później włączyła komunikator. - Sierżancie Codi proszę o wsparcie. Poziom 345. -
- Tak jest! - Odezwał się głos z komunikatora.
- Patrzcie statek! - Wskazała palcem Blondi
- Pewnie Ventress, dobrze, że uciekła. - Pomyślała Tano.


***

Po misji Ambria i Ahsoka siedziały w pokoju. Nie lubiły się za bardzo, więc za dużo do siebie nie mówiły.
- Już niedługo będę mieszkała z siostrą - Oznajmiła Tęcza.
- A ja wtedy z kim? 
- Z Taylorem. - Odpowiedziała Loo
- Jak jest milszy od Ciebie, to bardzo chętnie.
- Zamknij się - Warknęła padawanka Windu. Nagle do ich pokoju wszedł Anakin.
- Znowu Rada Cię wzywa Smarku. - Uśmiechnął się przyjaźnie do swojej uczennicy Skywalker.
- Chyba stanę się tam stałym gościem. - Odparła bez entuzjazmu Tano.
- Brzmisz i wyglądasz jakbyś szła na ścięcie. - Powiedział starszy Jedi wychodząc z togrutanką na korytarz.
- Dzięki za komplement. 
- Nie ma za co - Wyszczerzył zęby Wybraniec.
- Dobrze się czujesz po misji? Ventress cię nieźle poturbowała. 
- Gdyby nie wliczać pękniętego żebra i siniaków na całym ciele, jest okey. - Stwierdził mężczyzna krzywiąc się z bólu.
- Super, ehe. - Przewróciła oczami Ahsoka
Chwilę później zobaczyli wielkie drzwi prowadzące do sali obrad. Mimo, że padawanka Anakina stała przed nimi dużo razy nadal wywierały wielkie wrażenie swoją wielkością.
- Śmiało, wchodź. Nie zrobią Ci krzywdy. - Zachęcał starszy Jedi swoją padawankę.
Nie przekonana Tano weszła do sali.
- Witamy Cię, padawanko Skywalkera - Powitał dziewczynę Yoda
- Mamy do Ciebie sprawę. - Oznajmił Plo Koon.
- Jaką, mistrzowie? - Zapytała nastolatka.
- Mistrz twój powiadomił Nas o niewiadomej sile, która uratowała Ci życie. - Odezwał się Windu
- Przepowiednia głosi, że Wybraniec przyprowadzi równowagę Mocy. - Mówił Obi-Wan
- A Moc będzie chronić go. - Dokończył zielony gnom.
- Ale mój mistrz jest Wybrańcem, więc po co mnie wzywacie. - Pytała coraz bardziej zmieszana Tano.
- Mistrz Yoda podejrzenia miał po ostatnich wydarzeniach. - Odparł Ki-Adi-Mundi.
- Wizja i ochrona przez Moc wyjaśniają wszystko. - Powiedział Yoda.
- Ale co? - Togrutanka próbowała się opanować. Przyciągnęli ją tutaj i nie chcą powiedzieć o co im chodzi.
- Jesteś… (Hihi znowu przedłużam, bo jestem zła.) (ale zdajesz sobie sprawę, że wszyscy i tak najpierw patrzą na te wielkie litery, nie?) WYBRAŃCEM. - Zakończył Kenobi.

________________________________________________

Hejcio! Macie wielkie bum. Ahsoka jest wybrańcem!
Jej. Wielkie bum. Przepraszamy za zamieszanie z postaciami. 
Dobra, teraz zabieramy się za męczenie Ambrii i mistrza Windu.
Dzięki za przeczytanie. I jeszcze raz przepraszamy za zamieszanie.
Komentujcie po więcej soczku i żelków. 
Daj żelka.
Nie dam.

Dedyk dla:
Magdy

NMBZW!!!

piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 2

- Ahsoka, wstawaj! - Wrzeszczał na cały pokój Anakin, w którym mieszkała jego padawanka.
- Jeszcze 5 minut, Rycerzyku - Mruknęła Tano obracając się na drugi bok. Zdenerwowany Skywalker zaczął okładać togrutankę poduszką.
- Wstawaj Smarku! - Po chwili zmienił strategię. - Wstawaj, albo obleję Cię kubłem zimnej wody. - Zagroził nastolatce
- Ani mi się waż! - Wykrzyknęła togrutanka wyskakując z łóżka i przewalając młodego Jedi na podłogę. - A teraz wychodź, bo muszę się ubrać. - Powiedziała zeskakując z Wybrańca.
- Dziewczyno jaki ty masz wyskok. - Mruknął Anakin.
Po wyjściu swojego mistrza Tano podeszła do szafy, z zamiarem znalezienia czegoś stosownego do przebrania się z jej piżamy pokrytej szklankami soczku. ( Wiem Magda, że Lux miał podobnie, ale nie mogłam się oprzeć.) Ona uwielbiała sok robiony w stołówce. Od tej myśli zaburczał jej żołądek.
- Zaraz zjesz, mój brzuszku. - Rzekła to gładząc go.( *puka palcem w czoło* )
Wreszcie po 10 minutach znalazła wygodny strój. Granatowe legginsy, (Nie wiem czy coś takiego wtedy istniało, ale załóżmy, że tak. [Dotyczy wszystkich wymienionych tutaj ubrań]) do tego szary top z napisem ,,May the Force be with you'' i białe tenisówki.
- Dziwne te ubrania, ale ważne, że ładne. - Pomyślała.
Chwilę później do pokoju weszła niezwykle ładna dziewczyna. Miała kasztanowe włosy. Jej piękne, wielkie piwne oczy skupiały całą uwagę, lecz było w nich widać coś tajemniczego. Drobny zadarty nosek nadawał jej ,,świńskiego'' wyglądu. Miała smukłe ciało, ubrane w kombinezon do ćwiczeń. Co ciekawe cały kolorowy.
- Hej. - Powiedziała do Tano
- Heej... em, no wiesz. To jest mój pokój. - Odparła togrutanka z lekkim zakłopotaniem.
- No chyba jednak nie. - Burknęła nieznajoma.
- A tak w ogóle, mam na imię Ahsoka. - 
- Ta co tyle zamieszania robi? Kojarzę. Jestem Ambria, Ambria Loo.(Czytaj Luu) - Odrzekła ze żmijowatym uśmiechem.
- Może pójdziemy razem na śniadanie? - Zapytała padawanka Anakina
- Z Tobą? No dobra. Zrobię Ci tą przyjemność. - Odpowiedziała nowo poznana dziewczyna.
Tano czuła niezręczną atmosferę. Jej ,,koleżanka'' nie była najmilszą osobą, ale może się przyzwyczai.
Całą drogę do stołówki przemilczały. Gdy dotarły do celu każda wzięła tacę i pobrały mnóstwo jedzenia.   Ahsoka wzięła sałatkę a'la sith, czyli pomidory, rzodkiewki,papryka i czerwona kapusta, a to wszystko polane oliwą. (Trudno, że czegoś takiego nie ma. U mnie jest ;) ) Do tego pudding czekoladowy i oczywiście dwie szklanki soku. (mniam,mniam)  Świnka (Czyli wymyślony synonim Ambrii.) z baru sałatkowego zabrała musli, kanapki z czymś czego Ahsoka nie znała i wodę.
- Spróbuj tego. - Zaproponowała padawanka Anakina pokazując na soczek. - Jest pyszne. -
- Okey. - Zgodziła się Ambria.
Po dotarciu do stolika zaczęły pałaszować jedzenie. W pewnym momencie podeszła do nich identyczna wyglądem co Żmija nastolatka (Również synonim Ambrii, jupi! :) ) Różniło je to, że nieznajoma dziewczyna miała blond włosy i niebieskie oczy, które pokazywały osobowość prawdopodobnie siostry Świnki. Były spokojne, pokazywały mądrość i opanowanie. 
- Nie, że oceniam po wyglądzie, ale ona wygląda milej od Ciebie - Dogryzła togrutanka niemiłej ,,znajomej''
- Och, gdybyś popatrzyła na siebie. - Odparła z podniesioną głową Tęcza (Synonim Ambrii) 
- Mogę się dosiąść siostrzyczko? O, znowu wybrałaś ofiarę do męczenia,a tak po za tym mam na imię Maley'a - Przedstawiła się ,,lepsza siostra''.
- Hej, jestem Ahsoka. - Uśmiechnęła się przyjaźnie padawanka Anakina.
- Nie podlizuj się tak, kochaniutka. - Zaśmiała się Świnka. Po czym wypiła łyk soczku.Nagle zrobiła się czerwona jak burak.
- Co Ci jest? - Spytała się Blondi (Przepraszam Was, ale nie mam do niczego synonimów, więc jestem na zdana samą siebie) (a ja to co jestem?) 
Nagle z ust Żmiji wypłynął gejzer soku.
- Ambria, jak ci nie smakuje, to nie marnuj tego soku bo jest pyszny. - Odezwał się pewien głos. Do stoliczka podeszła nieznajoma (nie całkiem :P) dziewczyna wyglądająca na 12-13 lat. Niestety cała zawartość fontanny zdążyła wylać się na Windu. 
 - Ambria! Co to miało być? - Huknął Korun.
- Emm. Przepraszam mistrzu, po prostu Ahsoka, powiedziała, że mam spróbować. - Odpowiedziała zakłopotana padawanka.
- Porozmawiamy później! - Rzekł wściekły Jedi  i poszedł przebrać posoczkowane (jej, wymyślamy nowe słowa!) ubrania.
- Mówiłam, żebyś nie marnowała tego soku. Nie, żebym miała jakoś wiele przeciw oblewaniu mistrza Windu sokiem, ale ten jest za dobry, żeby się tak marnował. - Powiedziała dziewczyna. Ahsoka zauważyła, że ma ona na twarzy znaki jak u togrutan.
- Nie odzywaj się smarkulo. -
- Bo co? Poprosisz swojego mistrza, żeby dał mi karę? No niewiele mi to zrobi, biorąc pod uwagę, że wszystkie podłogi w Świątyni już są przeze mnie wyczyszczone. -
- Ja ci pomagałam, pamiętasz? - Obok pół-togrutanki stanęła pewna miliaranka. Nagle Ahsokę olśniło.
- Emily? Sue? (hihi. Tego się nie spodziewaliście, co? :P) 
- Byłam ciekawa kiedy się skapniesz siostruś. - Uśmiechnęła się młodsza dziewczyna.
- Tak. Piszczy od wczoraj, że wróciłaś. - Zaśmiała się miliaranka.
- No, ej. Nie widziałyśmy się prawie trzy lata, a jak wracamy to się okazuje, że Ahsoka odeszła z Zakonu. -
- Raczej ją wywalili. I mogła nie wracać. - Wtrąciła się Tęcza.
- Oj cicho bądź Ambria. - Powiedziały równocześnie Emily i Sue.
- Same bądźcie, sobie cicho. Zapewnię wam taką karę, że popamiętacie. - Powiedziała wściekła Żmija i wymaszerowała ze stołówki, a jej siostra za nią próbując ją uspokoić.
- Ona tak serio może? - Zapytała Ahsoka.
- No jasne. I uważa się za najwspanialszą padawankę w całym Zakonie. - Odpowiedziała Offe (Sue, jakby się ktoś jeszcze nie skapnął).
- A nią jest? - Dopytywała się starsza Tano.
- Może i tak, pod względem wytrenowania. Ale charakteru i zachowania na pewno nie. - Wyjaśniła młodsza siostra.
- No z tym ciężko się sprzeczać. - Zaśmiała się Ahsoka. - Musimy sobie jeszcze wiele opowiedzieć dziewczyny. Chodźcie do mojego pokoju.
- Jak za dawnych czasów, co? - Uśmiechnęła się siostra Barriss, gdy wchodziły do pokoju Ahsoki.
- Tak konkretniej to za tych twoich dawnych czasów przed wojną, to po śniadaniu leciałyśmy na treningi. Tylko ty miałaś tak dobrze, że ci mistrzyni Shaak Ti robiła treningi później. My ze swoimi klanami musiałyśmy biegać zawsze rano. - Sprostowała Emily.

***

- Czy ona musi tutaj być? - Spytała się młodsza Tano pokazując na Ambrie.
- Nie mogę jej wyrzucić z naszego pokoju. Chociaż chętnie bym to zrobiła. - Stwierdziła Ahsoka.
- Bla,bla. - Mruknęła Żmija z drugiego końca pokoju.
Wszystkie trzy przyjaciółki natychmiastowo wybuchły śmiechem.
- Z czego się śmiejecie?! - Zapytała się Tęcza.
- Z niczego. - Odpowiedziała jej Offee.
- Nie ważne. Jak Wy mnie wkurzacie. - Odparła Loo.
- Nie zwracaj na nią uwagi. - Oznajmiła padawance Anakina, Emily.
- Nie wiem czy daam radę. Naprawdę może robić co chce? - 
- Nawet nie wiesz ile. Jako, że wujek Ambrii, czyli Windu jest bardzo ważny w całym Zakonie, to wszyściutko uchodzi jej płazem. - Opowiedziała Sue.
- Nienawidzę takich osób. Ta Świnia myśli, że wszystko się jej się należy. - Dodała młodsza togrutanka
- Nie pozwalaj sobie na tyle smarkulo. - Krzyknęła Fontanna. ( Synonim Ambrii od gejzera soczku.)
- Bo co nam zrobisz? - Odpysknęła jej mirialanka.
- Słyszałam, że Twoją dawną przyjaciółeczką była Barriss. - Uśmiechnęła się złowieszczo Tęcza.
- Cicho bądź! - Wrzasnęła Offee z bólem w oczach.
- Nie przerywaj mi. Wiesz, że za tydzień jest termin jej kary śmierci? - Powiedziała zadowolona z siebie Żmija.
Znowu się jej to działo. Ten atak był jednak silniejszy. Nie mogła się opanować. Moc była w każdej komórce ciała. Jakby miała się w nią zmienić, ale nie mogła, nie teraz.
- Walcz - Rozkazała sobie Ahsoka
- Nic Ci nie jest? - Zapytała się jej siostra.
Nie mogła nic powiedzieć. Czuła się jak w transie.
- Dasz radę. - Powtarzała w myślach.
- Ahsoka?! - Krzyknęła Sue.
- Nic mi nie jest. Trochę słabo się czuję. Chyba muszę się położyć. - Odpowiedziała z trudem starsza togrutanka. Chwilę później zemdlała.

***


Tano zobaczyła 2 głowy nad sobą.
- Żyjesz? - Spytała Emily.
- Umarłam. - Wymamrotała padawanka Anakina (to mój tekst! ja nie żyję!).
- Jest zdrowa. Jak humor jej dopisuję to wszystko ok. - Uśmiechnęła się Offee
- A teraz sobie idźcie, bo chce sobie pohasać w krainie króliczków. -
- A może jednak nie. Wezwę medyka. - Oznajmiła młodsza Tano
- Nie! - Krzyknęła ,,poszkodowana'' wstając.
- Wiedziałam, że podziała. - Zaśmiała się najmłodsza Jedi.
- O, nie ma Ambrii? Co za ulga. - Stwierdziła starsza togrutanka rozkładając się na fotelu.
- Wyszła zrobić paznokcie, ale nie pomoże jej to na charakterek. - Odparła Sue.
Nagle do pokoju wparował Obi-Wan.
- Rada Cię wzywa Ahsoko. - Ogłosił Kenobi.
- Już idę. - Odrzekła Tano wstając ze swojego tronu.
Dziesięć minut później byli już w sali obrad. Maley'a i Ambria też tam były.
- Tylko nie to. - Pomyślała padawanka Anakina.
- Ahsoka Tano, Anakin Skywalker i siostry Loo mają wytropić Ventress, zanim dokona innych szkód wobec Zakonu. - Oznajmił Windu.
- Dostaliśmy informację, że przebywa w dolnych poziomach Coruscant. - Wtrącił się Plo.
- To niemożliwe.Ona nie zrobiłaby tego! - Powiedziała Tano.
- Ostatnio dopuściła się włamania do Świątyni. Gdyby nie nasze jednostki Zakon prawdopodobnie by nie istniał. - Odparł Mace.
- Ale.. - Nie dokończyła młoda Jedi
- Nie możemy puścić tego płazem padawanko. - Zakończył temat Windu.
- Nienawidzę go - Pomyślała Ahsoka.
- Jutro o świcie musicie wyruszyć. - Dodał Ki-Adi-Mundi.
- Niech Moc Będzie z Wami. - Odrzekł Kenobi.

_____________________________________________________

Bardzo Was przepraszamy za róźne kolory rozdziału, ale coś nam szwankuję. Więc w następnym będzie poprawa! :)
A Jak się Wam podobały nowe postacie? 
Czy Ventress zabiję Ahsokę?
Mogę zdradzić, że w 3 rozdziale będzie coś WIELKIEGO. Bardzo wielkiego.
Komentujcie po więcej Soczku. 
Hej! Ja też tu jestem! Daj mi żelki.  
Nie dam. Hihi. xd
Jesteś wredotą. Foch.
A, i po tym rozdziale niedługo pojawią się postacie, bo dopiero teraz zachciało nam się je zrobić. Leniwe z nas dziewczynki. xd
 
Dedyk dla:
Ashary.

NMBZW!!