obraz

obraz

piątek, 11 marca 2016

Rozdział 5

- Ale Ahsoka proszę! - Poprosiła po raz setny młodsza Tano.
- Emily, naprawdę nie mam dzisiaj na to nastroju - Odpowiedziała starsza. Miała już naprawdę dość. Wciąż nie mogła się przyzwyczaić do myśli, że to ona jest Wybrana. Do tego Taylor się do niej ewidentnie przystawiał. Gdyby Lux się dowiedział to byłoby w Zakonie jednego wkurzającego padawana mniej. A teraz siostra prosiła ją o pomoc w męczeniu Ambrii. W sumie mieli fajny plan. Jej przyjaciele stwierdzili, że ,,sprawdzą", czy padawankę Windu da się zasadzić. Czyli zawlec ją do ogrodu i podsypać huttyjskim gnojem.
- I podlać soczkiem! - Przerwała jej przemyślenia trzynastolatka.
- Co...? Czy ty mi wlazłaś do głowy?! - Zdenerwowała się togrutanka. Jeśli Emily wyczuła wszystko co myślała...
- A ty nie czułaś? - Zdziwiła się jej padawanka Aayly Secury.
- Za bardzo się zamyśliłam i nie poczułam... - Zaczęła się tłumaczyć Ahsoka.
- Zakochałaś się czy co? Od kilku dni wciąż bujasz w obłokach.
- Po prostu martwię się o Barriss i Ventress. - Ahsoce ulżyło. Emily najwyraźniej nie wyczuła kiedy myślała o tym, że jest Wybraną.
- Aha, jasne, spoko. Też martwię się o Barriss, no ale bez przesady. A o Ventress to chyba nie ma co? Przecież już próbowała cię nie raz zabić.
- A ty dobrze wiesz, że drogą Jedi jest przebaczać. A teraz naprawdę nie mam nastroju. Ale jak już skończycie to nagrajcie jakiś holofilmik, czy coś, chętnie się pośmieję.
- Ale potem mi powiesz co ci jest naprawdę okey? - Postawiła warunek wielbicielka żelków (nie ma ktoś jakiś fajnych synonimów? Bo mi brakuje).
- Mhm. Jasne - Mruknęła szesnastolatka patrząc jak jej siostra odbiega powiadomić resztę paczki o wyniku rozmowy.

***

- Powtarzamy plan? - Spytała Sue gdy szli w stronę pokoju Ambrii.
- A musimy? Przecież znamy go na pamięć. - Powiedziała Emily.
- Powtarzania nigdy za wiele. - Stwierdził Alex.
- No to tak: ja wchodzę i proszę, żeby Maley'a na chwilę ze mną wyszła. Wy podajecie Ambrii środki usypiające i wieziecie ją w taczce korytarzem. Spotykamy się w ogrodzie, szybko wsadzamy ją do dziury i przysypujemy nawozem. Potem włączamy holokamerę, żeby nagrać to dla Ahsoki i podlewamy ją soczkiem. Sprawdzamy czy zakwitnie. Koniec - Opowiedziała plan Offe.
- Super, wiemy, a teraz idź wywab Maley'ę, a ja włażę do wentylacji. - Zakończyła wywody na temat planu Tano i pobiegła do najbliższej kratki wentylacyjnej.
- Czy stwierdzono u niej ADHD? - Zapytał ze śmiechem Moore.
- Sama się dziwię, że nie - Zaśmiała się siostra Barriss i poszła odciągnąć Maleyę od ,,miejsca zbrodni".
- Czego chcesz? - Spytała Fontanna, gdy Offe stanęła w drzwiach pokoju.
- A co cię to obchodzi? Przyszłam do Maley'i.
- Ambria, kto to? - Spytała Blondi z łazienki.
- Smarkula chce z Tobą porozmawiać.
- Już idę! - Krzyknęła Maley'a i poszła z Sue na korytarz.
Gdy siostra Barriss starała się przeciągać rozmowę jak najdłużej, Emily wpuściła gaz usypiający. Jej ręce się strasznie trzęsły z podekscytowania i jednocześnie ze strachu. Gdyby ktoś ich przyłapał mieli by przechlapane. Zapewne mistrz Windu kazałby czyścić sobie stopy i to przez cały rok. Od tej myśli młoda Tano się wzdrygnęła. Wreszcie po kilku minutach Ambria zaczęła chrapać. Dała znak komunikatorem Offee, aby wraz z Maley'ą poszły na stołówkę. Gdy się oddaliły zawołała Alex'a. Po kilkunastu sekundach zjawił się z taczką.
- To wsadzamy Żmiję? - Uśmiechnął się łobuzersko chłopak.
- Tak! Łajno Hutta jest? - Zapytała Emily.
- Jest na miejscu.
- To ruszamy! - Chciała krzyknąć pół Togrutanka, ale w ostatniej chwili się powstrzymała.
Pchali taczkę z Ambrią przez korytarz, z nadzieją, że nikogo nie spotkają. Po szczęśliwym dotarciu do celu spotkali czekającą na nich Sue.
- Wreszcie jesteście.
- Trochę trudno wozić po całej świątyni Ambrię. - Odparła najmłodsza Jedi.
- Dobra, dobra. A teraz wrzucamy do dziury, ruchy! - Powiedziała uśmiechnięta Offee.
Jak na dziewczynę, Tęcza była wyjątkowo ciężka. Po dobrych kilku sekundach znalazła się w dziurze a grupa zaczęła sypać na nią łajno Hutt'a. Gdy skończyli kucnęli by odpocząć. Emily wyciągnęła holokamere.
- Dobra teraz szybko podlewamy soczkiem i czekamy czy zakwitnie. - Mówiła przyjaciołom siostra Ahsoki. Sue i Alex szybko wzięli wcześniej przygotowaną konewkę i czekali na znak Tano.
- Zaczynamy! - Włączyła kamerę dziewczyna.
Po tych słowach zaczęli lać soczek na Ambrie. Chwilę później Żmija się obudziła i zaczęła krzyczeć w niebo głosy. Nie mogła rozpoznać osób, które jej to robiły, ponieważ były zakapturzone. Nagle postać, która nagrywała dała znak pozostałym i założyli jej na głowę kapelusz ,,Kwiatek''.
- Zakwitła! - Krzyknęła najmniejsza postać, niestety Świnka nie mogła rozpoznać głosu.
- Zabiję Was! Mam władzę! - Wrzeszczała Fontanna jednak szare sylwetki ją ignorowały. Po chwili wpuścili gaz usypiający i zostawili Ambrię ,,Kwiatka''.
- Świetna robota! - Przybiła piątkę przyjaciołom Sue.
- Chyba dostaniemy za to HoloOscara! - Odparła Emily.
- Chyba?! Na pewno! - Prychnął Alex.

***

-Godzinę później-

Ahsoka śmiała się jak nigdy. Tak ją rozbawił ten cały numer Ambrii. A jej mina, boska. Dobrze, że jej siostra nagrała filmik. Poprawiła sobie humor, który ostatnio nie jest za wesoły. Nagle do pokoju wszedł Taylor.
- Hey - Przywitał się swoim uśmieszkiem.
- Hej - Mruknęła Tano.
- Z czego się tak śmiejesz dziecinko? - Zapytał chłopak.
- Zobacz - Zachichotała pod nosem na myśl o Żmii ,,Kwiatku''. Dziewczyna podała mu Galaktytablet, a on zaczął oglądać filmik z kpiącą miną.
- I to ma być śmieszne? Bezmózgi. - Prychnął.
- Lalusiowi się nie podoba? Oj… Jak mi przykro.
- Zamknij się. - Warknął nastolatek.
- Dobra, dobra. Tylko mnie nie zabij Ken. - Uśmiechnęła się do niego Tano.
- Nie jesteś tego warta dzieciaczku.
- Tak? A, no tak. Przecież plastikowa lalka nie może mnie zabić… - Zaśmiała się Togrutanka.
- Tego już za wiele. Pożałujesz. 
- Co mi zrobisz? - Wyszczerzyła zęby nastolatka.
- Na pewno krzywdę. 
- Nie sądzę. - Burknęła Ahsoka.
- Zobaczymy.
- Wiadomo, że nic mi nie zrobisz, jesteś za słaby.
- Słabo, to twój mózg pracuje.
- Ja przynajmniej go mam.
- To znaczy, że papka się liczy?
- Twoja pierwsza, dobra cięta riposta, brawo. - Klasnęła dziewczyna.
- Stać mnie na wiele więcej, dzieciaku. - Spojrzał na nią zabójczym wzrokiem.
- Tak, tak. Teraz usiądź, bo jeszcze się zmęczysz.
- Mam Cię dość.
- Ja ciebie też.
- Ja Ciebie bardziej. - Wyszczerzył zęby chłopak.
- Ehh… - Przewróciła oczyma Ahsoka.
- Co? Poddajesz się?
- Nigdy. - Odparła.
- Radzę Ci się poddać. I tak nie wygrasz. - Spojrzał na nią z fałszywą troską.
- A zakład, że Cię pokonam? - Uśmiechnęła się nastolatka.
- Dobra. - Prychnął chłopak.
- Przygotuj się na lanie. - Powiedziała Tano i ruszyła na niego.
- Możesz się jeszcze wycofać. - Oznajmił zatrzymując jej ręce.
- W Twoich snach - Odpowiedziała próbując wyrwać się z uścisku. Ich spojrzenia spotkały się. Togrutanka omało co nie wybuchła śmiechem. Było takie czułe. Widziała w nich wszystko.
- I ty mnie pokonasz? - Zaśmiał się chłopak i pocałował ją. Nastolatka wytrzymała chwilę, bawiąc się jego uczuciami. Po chwili dziewczyna odezwała się.
- To moja tajna broń. - Odrzekła wyrywając się z jego uścisku i powalając go na ziemie. - Nawet nieźle całujesz, lalusiu. Aczkolwiek raczej nikogo w ten sposób nie poderwiesz. - Szepnęła mu do ucha z kpiącym uśmieszkiem i uwolniła go. Po chwili Ken się podniósł. Był wściekły. Ta dziewczyna go pokonała i najzwyczajniej się nim bawiła. Tego było za wiele. Wyciągnął rękę do przodu i podniósł Tano Mocą, podduszając ją.
- Pożałujesz. - Wymruczał zaciskając pięść. Nagle Ahsoka przestała się szarpać. Jenx natychmiast opuścił rękę. - Co ja zrobiłem? - Wyszeptał patrząc na swoje dłonie i dziewczynę.

_________________________________________________

Hejcio! Oto kolejny rozdział. Przepraszam, że jest takie przeskoczenie od miłości do nienawiści, ale Barriss pisała ten fragment, a ja go zmieniłam, żeby nie zrobić zakochanej pary z Tay'a i Ahsoki. Właśnie mam takie bardzo smutne info. Jak można zauważyć, Barriss zrezygnowała z pisania bloga. :( Niech jej ktoś przemówi do rozumu, albo ten blog zamieni się w głupie kawały robione Ambrii, żelki i Luksokę. I jeszcze takie małe drugie info. Jak widać w tym tam, jak to nazwać... no jako autorka jest też oznaczona Madzia, bo piszemy razem one-shot Wielkanocny. I jeszcze ostatnie info, to, że teraz nie wiem z jaką częstotliwością będą dodawane rozdziały, gdyż, ponieważ wiecie jak jest z moją weną, a teraz mam na głowie dwa blogi.
Proszę niech ktoś przekona Barriss, żeby zmieniła zdanie!
Komentujcie po więcej soczku i żelków.
Dedyk dla:
Eiry (musimy jeszcze zabić Angel :D)

NMBZW!!!

niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 4

- Że co? Ale... ja jestem zwykłą Jedi! Ja mam rodzinę! I na pewno nie jestem Wybrańcem! To Anakin nim jest! - Krzyknęła Ahsoka i wybiegła z sali rady.
- Pójdę i z nią porozmawiam - Stwierdził Skywalker i pobiegł za nią.
Tano nie mogła uwierzyć. Ona jest wybrana.
- To nie możliwe, przecież moje przeznaczenie było inne. - Pokręciła głową Togrutanka nadal biegnąc. To wszystko było takie pogmatwane. Całe życie myślała, że jej mistrz jest Wybrańcem. Ona jest zwykła, niczym się nie różni. W końcu zatrzymała się przy jakiejś ławce. Po chwili dobiegł do niej Anakin.
- Czemu rada zawsze musi coś dziwnego wymyślić? I to tak niemożliwego? Czy moje życie nie jest już wystarczająco powalone? - Zaczęła Tano widząc go.
- Rada niczego nie wymyśliła. Wiesz, że to prawda - Odpowiedział Skywalker siadając koło niej.
- Ale to nie możliwe. To ty jesteś Wybrańcem. A ja tylko nic nie znaczącą padawanką. - Upierała się dziewczyna.
- Nie jesteś nic nie znacząca, nawet bez bycia Wybrańcem. A nim jesteś. I ty dobrze o tym wiesz, tylko nie chcesz w to uwierzyć.
- Ale to jest niemożliwe. Przecież mam normalną rodzinę, a przepowiednia mówi o poczętym z Mocy. A ty własnie jesteś. I...
- A myślisz, że Moc nie chciała cię chronić? To, że miałaś normalną rodzinę, nie wyklucza tego, że jesteś Wybrańcem. Moc przez cały ten czas chroni Cię, aby nikt Ci nie przeszkodził. Rada od kiedy wróciłaś zaczęła czuć wielkie zakłócenia. Nie wiedzieliśmy co to oznaczało, ale Yoda znalazł holocron z pełną przepowiednią. Podejrzenia okazały się prawdą.
- Ale…Och, to jest takie pokręcone - Zakryła twarz nastolatka.
- Wiem Smarku.
- Co teraz będzie? Będziecie mnie jakoś specjalnie traktować? A ty będziesz moją niańką? - Uśmiechnęła się krzywo Ahsoka.
- Ej, nie będę nadopiekuńczy, a o tym, że jesteś Wybrańcem nikt nie może wiedzieć, nawet Twoja siostra. - Oznajmił Anakin
- Tak, tak. Ty w ogóle nie jesteś nadopiekuńczy. - Przewróciła oczyma Tano.
- No ej. - Skywalker zrobił nadąsaną minę.
- Zachowujesz się jak dziecko, Rycerzyku. - Zaśmiała się dziewczyna.
- Dzięki.
- Nadal nie mogę uwierzyć. Chciałabym obudzić się z tego snu.
- Uszczypnąć Cię?
- Nie, dzięki. Chce pobyć sama. Do zobaczenia. - Powiedziała zmęczonym głosem Togrutanka.

***

- Dobrze, że nie ma Ambrii. - Mruknęła pod nosem Ahsoka wchodząc do swojego pokoju.
- Hej - Odrzekł jakiś chłopak z rogu kwatery.
- Kim jesteś?! - Krzyknęła przestraszona nastolatka.
- Tay. Taylor Jenx. Mieszkam tu od godziny. - Uśmiechnął się szarmancko Ken (Tak, synonim Tay'a od Kena z Barbie, jej!) 
- CO?! - Wrzasnęła Tano
- Też miło Cię widzieć. - Zaśmiał się Tay.
- Nie rozumiem. Ambria tu mieszkała, z tego co pamiętam. 
- No właśnie, MIESZKAŁA. Teraz ja tu mieszkam. - Poprawił dziewczynę
- Okey… 
- A Ty pewnie jesteś Ahsoką, tą dziewczynką, która tyle zamieszania robi.
- Tak to ja, miło było Cię poznać, lalusiu. - Tano puściła mu oczko i wyszła z pokoju.
Gdy spacerowała po korytarzu rozmyślała o tym, że jest wybrana i o Barriss. Brakowało jej Offee, mimo że ją zdradziła, tęskniła za nią. Przeżyła z nią tyle radosnych chwil. Miała dość, jakiś Ken teraz z nią mieszka, jest Wybrańcem, brakuje jej Barriss i nie może z nikim szczerze porozmawiać, bo się od razu wygada. Nagle jej świat stał się Chaosem, a Rada myślała, że będę się cieszyć jak sarlacc gdy coś już strawi.  Coś ją tknęło i spojrzała na zegarek.
- O nie! Będę miała przechlapane. Trening już się skończył, a ja jak niby mam powiedzieć Anakinowi, że nie było mnie bo sobie chodziłam. Czuję już zapach wosku do podłóg. - Pomyślała i zaczęła biec do sali treningowej. Po dotarciu do celu Togrutanka zobaczyła swojego mistrza.
- Witaj Rycerzyku. 
- Czemu Cię nie było? - Spytał Skywalker.
- Przepraszam mistrzu, lecz musiałam ochłonąć.
- Rozumiem. Odpuszczam Ci dzisiaj, ale jutro jak Cię nie będzie to nawet Moc Cię nie ochroni przed czyszczeniem podłóg.
- Dziękuję, mistrzu! - Odparła Tano i zaczęła biec do swojego pokoju.

***

- Mistrzu, Ventress nie zdołała zabić Ahsoki Tano. - Ukłoniła się osoba w kapturze
- Zabij ją jak najszybciej. Ona za wiele wie, a przeczucie mi mówi, że niedługo złoży jej wizytę pewien Jedi. - Oznajmił kanclerz.
- Dobrze, mistrzu, lecz co zrobimy z padawanką Skywalkera? 
- Zabić ją musimy. Wiem, że padawanki dwie, Emily Tano i Sue Offee misje mają niedługo. Emily Tano jest jej siostrą. Poprosisz Jedi o dołączenie do misji wraz z dwoma innymi osobami. Zabijesz ich mistrzynie, porwiesz je, a potrzebna osoba sama się zjawi i wpadnie w naszą pułapkę. - Opowiadał swój plan ze złowieszczym uśmiechem swojemu uczniowi.
- Gdzie ta misja odbyć się ma, mistrzu?
- W siedzibie naszej, na Raxusie. - Odparł Sidious - Mam jeszcze jedną sprawę do Ciebie.
- Jaką mistrzu?
- Ostatnio zakłócenia odczuwam niewielkie, lecz myślę, że związane z Wybrańcem. Zbadaj to - Rozkazał Lord. - A teraz odejdź. 
- Twój rozkaz jest dla mnie wszystkim, mój mistrzu. (aleś ty gadanie Yody zrobiła Barriss)
Po wyjściu z pokoju Palpatina zaczęła myśleć o Jedi. Byli słabi i głupi. Ich reguły o uczuciach i ,,dobroci'' były śmieszne. Sithowie byli potężni. Z łatwością zabijała mistrzów Jedi. Nie mogła czasem wytrzymać wśród tych ,,aniołków''. Udawali, że są po dobrej stronie, lecz nie było takiej. Wszystkim zależy na władzy, lecz władza należała się jej. Nagle dostrzegła znajomą postać.
- Niedługo będzie twój koniec, Ahsoko. - Uśmiechnęła się złowieszczo.


***

- Dwa dni później -


- To co robimy? - Marudziła Emily.
- Nie wiem. - Odpowiedział jej Alex.
- Ale ja się nudzę! - Narzekała młodsza Tano.
- Nie bądź dzieckiem Emi. - Powiedziała Sue.
- Ja nie jestem dzieckiem!
- Jesteś.
- Nie jestem!
- Jesteś!
- Nie jestem!
- Jesteś!
- Cicho! - Wrzasnęła Ahsoka.
- Ale ona nazywa mnie dzieckiem! - Uskarżała się Emily.
- To nie znaczy, że musicie się wydzierać na cały głos. - Odparła starsza Tano zamyślona.
- Co z Tobą? - Zaczęła się przyglądać padawance Anakina młodsza Togrutanka.
- Nic! Dajcie mi wszyscy święty spokój. - Machnęła ręką Ahsoka.
- Dobra ja już lepiej pójdę, chodź Sue! - Zawołał przyjaciółkę i wyszli z pokoju.
- Ja też już pójdę. - Odrzekła najmłodsza Jedi.
- Poczekaj! - Krzyknęła starsza Tano gdy jej siostra wychodziła.
- Co?
- Nic, już nic.
Ahsoka czuła się samotna. Nie mogła szczerze porozmawiać z przyjaciółmi. Oddalała się od nich. Spędzali coraz mnie czasu razem. Miała dość Taylora i Ambrii. Jej mistrz ciągle się pyta czy wszystko w porządku. Nagle do pokoju wszedł Ken.
- Hej, dziewczynko. - Uśmiechnął się flirciarsko chłopak.
- Nie mam ochoty z Tobą gadać. - Odparła dziewczyna i przewróciła się na drugi bok.
- Ja również. - Wyszczerzył zęby. Jednak nie była to prawda. Chciał spędzać z nią jak najwięcej czasu. Żałował, że jest dla niej taki wredny, lecz musiał, aby nikt się nie dowiedział o jego uczuciach.


_______________________________________________
Hej kochani! Dzisiaj piszę bez Emily, bo jej nie ma, a Eira chce rozdział dziś.
Pojawia się Taylor. Postanowiłyśmy dodać wątek jego uczucia do Ahsoki. (Nie zabijajcie mnie.)
Przepraszamy, że taki krótki, ale dostawy weny ukradła nam Magda.
Więc to na tyle. Komentujcie po więcej soczku i żelków.

Dedyk dla:
Nicol Rain


NMBZW!!